
Podobno ludzie dzielą się na tych, którzy robią backupy, i na tych, którzy dopiero zaczną je robić. Niestety, ci drudzy często podejmują tę decyzję dopiero po bolesnej lekcji, gdy ich dane znikną bezpowrotnie. To klasyczna historia – wszystko działa świetnie, aż nagle przestaje. Awarie sprzętu, ataki hakerskie, przypadkowe usunięcia plików – scenariuszy utraty danych jest wiele, ale łączy je jedno: prawie nikt się ich nie spodziewa.
Doświadczenie pokazuje, że najczęściej o backupie myśli się po fakcie. Znamy firmy, które przez brak kopii zapasowej traciły całe projekty, i osoby prywatne, które w jednej chwili żegnały się ze zdjęciami z ostatnich dziesięciu lat. Zawsze pojawia się wtedy to samo pytanie: „Czy naprawdę nic się nie da zrobić?”. Czasem się da – ale bywa, że koszt odzyskania danych jest ogromny, a czasem nawet najlepszy specjalista rozłoży ręce.
Backup to nie tylko ochrona przed fizyczną awarią dysku czy ransomware, ale też zwykłe ludzkie błędy. Ile razy zdarzyło ci się usunąć coś przypadkiem? Różnica między chwilowym stresem a katastrofą polega na tym, czy masz kopię zapasową. Dziś mamy do wyboru mnóstwo rozwiązań – od prostych chmur, przez automatyczne systemy backupowe, po serwery NAS. Wybór metody to kwestia potrzeb i skali, ale zasada jest jedna: jeśli coś jest dla ciebie ważne, powinno mieć kopię zapasową.
31 marca obchodzimy Światowy Dzień Backupu – i nie jest to przypadkowa data. To doskonała okazja, by przypomnieć sobie (i innym), że dane są cenne, dopóki je mamy. A jeśli ich kopia nie istnieje, to tak naprawdę nigdy nie były bezpieczne. Więc do której grupy chcesz należeć?